Trochę sztuki na co dzień,...czyli wycieczka do teatru i muzeum
2 października klasy I a i II c udały się na wycieczkę do Radomia.
W planie wycieczki było obejrzenie sztuki Witolda Gombrowicza "Ferdydurke" oraz zwiedzenie Radomskiego Muzeum im. J.Malczewskiego.
Około godziny 7 wraz z
opiekunami zebraliśmy się przed szkołą, gdzie czekał na nas autobus. W niespełna
40 minut byliśmy już w radomskiej Resursie i z ogromną ciekawością oczekiwaliśmy
rozpoczęcia spektaklu.
Wszystkim chyba wiadomo, że Witold Gombrowicz to szczególna postać wśród
polskich pisarzy, który trzeba przyznać wyróżnia się nowatorstwem używanych
przez siebie środków literackich. Jego dzieło "Ferdydurke" łamie wszelkie
literackie konwencje. Utwór ten był już wiele razy wystawiany na deskach
niejednego teatru budząc podziw i kontrowersje. My mieliśmy okazję zobaczyc jak
poradzą sobie z tą sztuką krakowscy aktorzy w radomskim teatrze. Ku zaskoczeniu
muszę przyznać, że aktorzy stanęli na wysokości zadania. Zarówno ich gra jak i
cała sztuka zrobiły na mnie i na innych ogromne wrażenie, co nagrodziliśmy
gromkimi brawami.
Wzbogaceni nowymi emocjami, z głowami pełnymi gombrowiczowskich myśli,
ruszyliśmy następnie do Muzeum im. J. Malczewskiego.
Tu spotkaliśmy się z inną formą sztuki niż teatr, aczkolwiek równie ciekawą i
twórczą. Najpierw przewodnik opowiedział nam krótko o różnych działach muzeum i
ich zbiorach, po czym oprowadził po niektórych z nich. Znajdują się tam m.in
dział archeologiczny, przyrodniczy, historyczny, sztuki dawnej i inne. Większość
zbiorów działu sztuki dawnej pochodzi z prywatnej kolekcji ks. Jana
Wiśniowieckiego, częśc zaś została zakupiona. Wśród obrazów znajdują się prace
wybitnych malarzy XIX i XX wieku m.in. J. Chełmońskiego, L. Wyczółkowskiego,
S. Wyspiańskiego, W.Weissa, S.I.Witkiewicza, a zwłaszcza artystów związanych
rodzinnie z Radomiem: Jacka Malczewskiego i Józefa Brandta.
Mieliśmy okazję zobaczyć dwie stałe wystawy: "Był zamek..." i "Zanim powstało miasto". Tu dowiedzieliśmy się nieco o historii Radomia oraz o pochodzeniu poszczególnych eksponatów wchodzących w skład tych wystaw. Większość z nich stanowiły przedmioty codziennego użytku związane z początkami miasta. Były to np. różnego rodzaju naczynia, narzędzia pracy, ozdoby, broń wykonane z kamienia, gliny, metali itp.
Po takiej dawce sztuki i zaspokojeniu naszych potrzeb intelektualnych, pozostało nam już tylko zaspokojenie ciała, a ściślej mówiąc naszych żołądków, które głośno upominały się o swoje, wydając szereg dziwnych odgłosów. Na koniec autobus podjechał więc pod McDonald i tu cała grupa szturmem ruszyła w kierunku bufetu. Frytki, hamburgery, bigmacki, ketchup i cola - to był dopiero raj dla naszych wygłodniałych podniebień ! (nie pomijając oczywiście "zdrowej" dawki kalorii ). Zaspokoiwszy głód około godziny 15 wróciliśmy do Szydłowca.
Podsumowując, była to naprawdę interesująca wycieczka, dzięki której miło spędziliśmy czas i przy okazji otarliśmy się o prawdziwą sztukę.
Dominika Orman kl.1a
[powrót]